NOWA SERIA: Włosowe Love - 3 x z kozieradką, pierwsze wrażenia



Hej! 
Od dziś na moim blogu będzie gościć nowa seria "Włosowe Love", czyli recenzje, moje doświadczenia, spostrzeżenia na temat kosmetyków, zmianach dotyczących moich włosów i tak dalej. Oczywiście makijaż nadal jest na pierwszym miejscu, jednak myślę, że dobrze wzbogacić blog o taką "serię". 
Krótko mówiąc: ta seria jest przeznaczona do wszelkich informacji i recenzji na temat włosów. 


Nasienie Kozieradki 
lub po prostu "Kozieradka"


Jak ją stosowałam?
Jakie rezultaty osiągnęłam?
Komu polecam? 

Na wszystkie pytania odpowiadam poniżej! 



Kozieradkę dostaniecie w każdej aptece za 2-3 zł. Możecie kupić nasionka lub jak w moi przypadku zmieloną.
Posiada ona charakterystyczny zapach. Najłatwiej "mówiąc" ŚMIERDZI dziwnym rosołem lub jak przyprawa do zupy - maga. 


Jakie składniki znajdują się w kozieradce pospolitej? W internecie możemy przeczytać...
1. Flawonoidy - silne przeciwutleniacze, wychwytują wolne rodniki spowalniając starzenie się skóry
2. Fosfolipidy - lecytyna; związek poprawiający nawilżenie skóry
3. Śluzy - łagodzące i zmiękczające (w roztartych nasionkach) 
4. Saponiny - związki pianotwórze, zmiękczające wodę i poprawiające kolor skóry
5. Sole mineralne - np. miedź, żelazo, potas, magnez
6. Witaminy - A, B3 i D
7. olejek eteryczny. 

Kozieradka działa przeciwzapalnie, przeciwtrądzikowo, zmniejsza świąd, działa regenerująco. 
Na włosy działa pobudzająco na strefy rozrodcze włosów, hamuje wypadanie, poprawia jednym słowem ich kondycje. Dobra dla osób z włosami suchymi, aczkolwiek ja bym poleciła każdemu. Trzeba zawsze wszystkiego próbować. 




Jak stosowałam kozieradkę w domu?
Pomimo, że jestem posiadaczką gęstych włosów, nie mam większych problemów z ich wypadaniem, stwierdziłam, że zapoznam się z nią. 
Stosowałam maseczkę, która właściwie jest przeznaczona na cerę. 
Robiłam ją według przepisu, a właściwie to na "oko".

Około 2 łyżek kozieradki zalewałam gorąca wodą. Tworząc papkę (pastę). Lepiej zrobić rzadszą bo wygodniej się ją spłukuje. Nakładałam ją na całą długość wilgotnych włosów (PRZED UMYCIEM ICH), wmasowując w miejsca gdzie robią się zakola i przy czole, zawijałam w turban i czekałam około 15-20 minut. 
Po czym dokładnie zmywałam całą papkę. 




Minus jest taki, że włosy po zmyciu domowej maski nadal pachną magą. 
Nie jest to jakiś odór, który wszyscy czują. Lekką woń czuć, gdy je przyłożymy do nosa i powąchamy. Na drugi/trzeci dzień, kiedy ponownie umyjecie włosy powinna woń całkowicie się ulotnić. 
Po jej użyciu, w kolejnych dwóch razach mycia kosmyków nie stosowałam żadnych odżywek/masek/olejków, ponieważ nie chciałam "przedobrzyć" z włosami. Po takiej masce dostały tyle składników, że nie trzeba więcej. 


Wydaje mi się, że lepszym sposobem, którego jeszcze niestety nie stosowałam będzie WCIERKA:

Łyżkę nasion zalewamy wrzątkiem, parzymy pod przykryciem i  czekamy około 20 minut. Nasionka należy odcedzić, a płyn wcierać w skórę głowy przez około 3 tyg. Najlepiej na wieczór, przed spaniem, tak aby wcierka zdążyła wchłonąć w skórę, a nie w poduchę. Inaczej będziecie spać w "rosole". :D 
Wcierka ma zahamować wypadanie włosów, wspomaga wzrost nowych. Dodatkowo zmniejsza przetłuszczanie i łupież.


Chyba skuszę się na taką wersję i zobaczymy czy pojawią się "baby hair". 


Jakie rezultaty przyniosła mi maseczka? 
Moje pierwsze wrażenia...

Po pierwsze: pięknie włosy się błyszczą, co jest widoczne gołym okiem. Nigdy po żadnej masce/odżywce nie miałam tak pięknie odbijających światło włosów. Blask gwarantowany.
Po drugie: bardzo dobrze działa na moją suchą skórę głowy. Jest oczyszczona.
Po trzecie: włosy są piękniejsze, wyglądają na takie zadbane, w każdym tego słowa znaczeniu. 
Po czwarte: włosy są bardziej sypkie i miłe w dotyku. 

Jedyny minus to, jak już wspominałam - zapach! 

Nie wypowiem się co wyrastania nowych włosków czy też przyśpieszenia wzrostu, ponieważ stosowałam ją zaledwie 3 razy. Do tego odpowiedniejsza będzie wcierka.




Macie jakieś doświadczenie z Kozieradką? :) 

Komentarze

  1. O kozieradce czytałam dużo dobrego ale jeszcze nie miałąm okazji sprawdzić jej działania na własnych włosach :) Chyba czas to zmienić :)

    Kochana mam prośbę... czy mogłabyś poklikać w linki w najnowszym poście ? Bardzo mi zależy, z góry dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja przyjaciółka stosowała kozieradkę i była bardzo zadowolona, dla mnie to za dużo zabawy z produktem :). Kupiłam sobie właśnie bursztynową wcierkę i jestem ciekawa jak się sprawdzi :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Niedawno rozmawiałam z koleżanką na temat kozieradki :) Ponoć daje niesamowite efekty właśnie jeśli chodzi o wypadanie i wzrost baby hair, ale nie próbowałam, to się nie wypowiem :D Wiem na pewno, że Jantar działa cuda oraz maść końska nieźle sobie radzi (bardzo pobudza cebulki). Co prawda z nadmierną utratą włosów też nie mam problemów, ale uważam, że nie należy zapominać o nasadzie włosa i co jakiś czas przeprowadzam takie wzmacniające kuracje :) Jeśli natomiast przeszkadza Ci zapach, możesz dodać do maski innej maski, która intensywnie pachnie :) Nie obciąży to skóry głowy, jeśli umyjesz skalp dwa razy, a na długości da dodatkowe wzmocnienie :D Ach, i polecam Ci jeszcze masło mango - idealne do niskoporowatych włosów (a zdaje mi się, że takie masz) - blask i wygładzenie są niesamowite :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam jakoś problemów z włosami. Są geste z czego się cieszę. :D Musze tylko obciąć zniszczone końce przez zimę. Ooo może wypróbuję masło mango, ale na razie chcę kupić olej amla. :)
      Jantara zużyłam tylko 1 butelkę i jakoś zaprzestałam, ale wrócę jeszcze do niego.

      Usuń
  4. powiem szczerze,że nie wiedziałam ile ma właściwości kozieradka.
    Sandicious

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, ciekawy wpis !
    Świetne przesłanie w nagłówku bloga :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. ja nie mam żadnych doświadczeń, ale powiem szczerze, że kusi to zmienić :)

    zaczarowana-oczarowana.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam. Szczególnie, że kozieradka jest tania! :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty