Wet n wild: Mega Lentgth Waterproof Mascara (recenzja)

Cześć Kobietki! 
Na dziś zaplanowałam recenzję mascary. Mam ją dosyć długo, nie spisała mi się... Niestety. Zapraszam serdecznie do czytanka, zobaczycie czemu jest BUBLEM! 



Zacznę od plusów. Opakowanie ma ładny fioletowy kolor (inny troszkę niż na zdjęciu). Podoba mi się szczoteczka z krótkimi silikonowymi "włoskami". To tyle...



Mascara od nowości była strasznie mokra i sklejała mi rzęsy. Trudno było mi rozczesać je. Pomyślałam, że może po 2-3 tygodniach używania delikatnie wyschnie i będzie lepiej. Pomimo, że tak się stało, wcale nie jest lepiej.
Gdy dobrudziłam sobie nią powiekę, to po wyschnięciu nie mogłam jej zmyć patyczkiem kosmetycznym, gdy zaczęłam mocniej pocierać, przy tym ruszając górą powiekę, rzęski zaczęły się przyklejać do siebie. Kiedy zaś chciałam to poprawić, robiło się to samo. Jest to pierwsza mascara, która aż tak brudziła moje powieki. 
Zdawałoby się, że skoro trudno usunąć ją ze skóry, to powinna spisać się jako "wodoodporna", bo przecież taka jest. Na prawdę - nie jest! 


Odbijała mi się przy dolnej powiece. Wyglądałam jak panda. Strasznie mnie to denerwowało. Nawet gdy tusz trochę zaschnął w opakowaniu to i tak miałam czarne cienie od niej. 
Nie będę jej już używać, zrobiłam to dla testu i recenzji. Jest to koszmarna mascara. Nie polecam!!!

Pokażę Wam jeszcze jak wyglądają rzęsy. Możecie twierdzić, że są wydłużone, ale uwierzcie mi... Każdy tusz/mascara tak u mnie działa.




Podsumowując...
Mascara nic specjalnego nie robi z rzęsami, trochę wydłuża i to wszystko. Dodatkowo koszmarnie się odbija. Ciesze się, że kupiłam ją za kilka zł na promocji, a nie zapłaciłam pełnej kwoty, chociaż nie jest jakaś duża. Myślałam, że będzie to fajny wodoodporny produkt, a jest to totalny niewypał. 
Dodatkowo folia (nie widoczna gołym okiem), która nadaje taką błyszczącą powłokę na opakowaniu zaczęła schodzić. Dosłownie wygląda jak wąż, który pozbywa się swojej skóry. Wystarczy przejechać paznokciem i już literek z folią nie ma...
Moja rada: nie kupujcie jej.

Może i Wy miałyście jakieś mascary-buble w swojej kosmetyczce? 




Cieszę się, że to już 200 post na blogu. :) Oby tak dalej! 
Klaudia

Komentarze

  1. Szkoda, że jest beznadziejna :<

    OdpowiedzUsuń
  2. Było kilka gorszych tuszy ale chyba takiego strasznego bubla jeszcze nie trafiłam. Ostatnio bardzo lubię używać tuszu z Essence w czerwonym opakowaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę właśnie upolować sobie coś fajnego. Ciągle używam z Lovely w żółtym opakowaniu. Mój ulubieniec, z tych najtańszych. :D

      Usuń
  3. Ja ostatnio polubiłam się z tuszami Sensique :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niedopuszczalne jest takie rozmazywanie się pod oczami...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wygląda trochę jak pajęcze nóżki :/ i do tego się rozmazuje.. szkoda że taka porażka :c

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze wiedzieć,co omijać przy zakupie;) dzieki

    OdpowiedzUsuń
  7. Przydatne info, ja do tej pory prawie zawsze miałam do czynienia z maskarami bublami, a masz jakiegoś faworyta w dobrej cenie którego polecasz?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty